Każdy z was pewnie wie, że Gryfoni są odważni, Ślizgoni przebiegli, Puchoni lojalni, a Krukoni... No właśnie Krukoni inteligentni. A co za tym idzie wielką wagę przykładają do nauki.
I teraz, kiedy jest piękne słoneczne popołudnie, uczniowie wypoczywają na błoniach, niektórzy Krukoni (nawet ja) siedzą z nosem w książkach.
Do książek nic nie mam, wręcz przeciwnie kocham je! Ale tylko wtedy, gdy nie muszę się uczyć i nie są to książki do astronomii czy wróżbiarstwa.
Nawet nie wiem dlaczego zdecydowałam się na zajęcia z wróżbiarstwa. Przecież to kompletna bzdura!
No, ale... Im szybciej się wezmę za zadanie, tym szybciej skończę.
''zadanie 1
Zinterpretuj swoje ostatnie sny."
Sny. Co mi się śniło?
McGonagall i ja rozwiązywałyśmy krzyżówkę o Kubusiu Puchatku... Ciekawe co to znaczy? Trelawney lubi jak się przepowiada pech. To może...
"Czeka mnie nie miłe spotkanie z nauczycielem"
No cóż... A co dobrego wyjdzie z rozwiązywania krzyżówki z McGonagall?
*****
Krukon też człowiek i rozrywki też musi zażywać. Tylko nie wiem dlaczego w moim przypadku musi to być rozrywka bolesna w skutki?
Stałam na przeciwko Albusa Dumbledora w jego własnym, osobistym gabinecie.
- Ja naprawdę nie chciałam tego zrobić! To był wypadek, naprawdę.
- Rozumiem.-Starzec nie przestawał lustrować mnie wzrokiem.- Jednak rzecz robiona umyślnie, czy też taka z której sprawy sobie nie zdajemy, pociąga za nami konsekwencje. I jestem zmuszony, poprzez regulamin szkolny, ukarania cie.
-W jaki sposób?
- Myślę, że dwa tygodnie szlabanu z profesor Trelawney będzie odpowiednie.
W tym momencie... No dobra nie wiem co napisać! Dwa TYGODNIE szlabanu z tą walniętą ważką? On sobie kpi!
Zniosła bym wszystko, ale nie to! Mogłabym nawet karmić akromantule, opiekować się trójgłowym psem, ale Trelawney?!
-Panie dyrektorze..-zaczęłam, powoli by głos mi się uspokoił- Czy ja panu wyglądam na kogoś, kto rzuca na przypadkowych ślizgonów żyrandolem ? Naprawdę. Wszystko tylko nie profesor Trelawney!
- Niestety. Możesz iść.
Spojrzałam na dyrektora błagalnie. No przecież on też jest człowiekiem! Niech się zlituje. Wiedząc, że już nic nie zmienię wyszłam z gabinetu.
Pewnie się zastanawiacie o co chodzi z tym żyrandolem, co? No to czytajcie...
Skoro już skończyła odrabiać prace domowe zadane na poniedziałek i inne dni tygodnia, pora odpocząć. Myślę, że spacer po błoniach to dobry pomysł.
Spojrzałam na dziesięć, dość grubych, książek spoczywających na moim łóżku. Skoro już idę to zaniosę je do biblioteki.
Jako iż moje ręce ich nie udźwigną, będę musiała je lewitować.
Uniosłam różdżkę w stronę książek i pomyślałam 'Wingardium Leviosa' . Przedmioty uniosły się. Wyszłam z dormitorium, następnie z wieży Ravenclaw i udałam się do biblioteki.
Pogrążyłam się w rozmyśleniach i nie zauważyłam profesora Flitwicka. Tak jakby potknęłam się i runęłam na twarz. Różdżka obrała sobie za cel żyrandol i ten spadł z sufitu... Spadł na Merlina winnego ślizgona. Każdy ślizgon jest czegoś winien.
Resztę się pewnie domyślacie. Flitwick wysłał mnie do Dumbledora i zarobiłam dwa tygodnie szlabanu. Świetnie.