Poczucie wstydu i podwójnego upokorzenia zapełniły jej myśli. Ten dzień zdecydowanie był dla niej pechowy. Pociągając od czasu do czasu nosem, zagapiła się w jakiś martwy punkt, aż w końcu zasnęła.
Obudziła się pod wieczór. Choć sypialnia była pusta, widziała ślady niedawnej obecności współlokatorek, które rzuciły książki na swoje łóżka i gdzieś wyszły. Wstała powoli, ostrożnie. Świat wirował jej przed oczami, ale szybko się ogarnęła.
Skierowała się do łazienki. Po raz pierwszy, od samiuśkiego świtu, spojrzała w lustro. Jednak to co zobaczyła, nieco ją rozczarowało. Spodziewała się usmolonej twarzy i poszarpanych włosów, tymczasem jej twarz była tylko troszkę ubrudzona, a włosy wyglądały na zakurzone. Wzruszając ramionami, doprowadziła się do porządku i przebrała w jedwabną, falbaniastą suknię. Wzięła do ręki książkę. Uchyliła drzwi sypialni-powoli i ostrożnie. Zerknęła przez niewielką szparkę między framugą, a drzwiami. Stwierdziwszy, że teren jest czysty, wymknęła się z pokoju.
Usiadła na kanapie. Uśmiechnęła się szeroko z powodu braku czyjejkolwiek obecności i zabrała się do czytania swojej czarnomagicznej lektury.
Skomplikowane zaklęcia i rytuały były dla niej niczym słodycz. Uśmiechała się radośnie do egzemplarza "Nekromancji dla opornych".
-Co czytasz?
Reyanna podskoczyła i upuściła książkę. Rozejrzała się wokół nerwowo.
-To.. znów ty? -zapytała czarnowłosego chłopaka, z którym siedziała na zajęciach z profesorem Slughornem. Chłopak uśmiechnął się nikle i podniósł jej książkę. Oczytał głośno tytuł.
-Wiesz, ze to zabronione, prawda?- to było raczej stwierdzenie, które wypowiedział z nutką satysfakcji.
-Doprawdy? - zapytała, zmieszana. Nie bardzo wiedziała, co robić, więc postanowiła grać idiotkę.
W miarę, jak Reyanna peszyła się coraz bardziej, nieznajomy sąsiad z ławki wydawał się być coraz to bardziej zadowolony.
-Dziwna jesteś. -powiedział w końcu, spoglądając na jej sukienkę. Zamrugał kilkukrotnie, czekając na reakcję. Ale Reyanna nie miała nic do powiedzenia. Chciała tylko jednego-żeby sobie poszedł.
-W dodatku dalej mnie nie pamiętasz, prawda? - uśmiech zniknął z jego twarzy. Mina albinoski mówiła sama za siebie.
-Nieważne. W każdym razie uważaj, na kogo zrzucasz te swoje dziwaczne książki. -westchnął i wstał.
-Rzucam na ciebie klątwę walijskiego pora! Sit Walensium porri facere concurrentibus vobis ex aqua calida!* - mruknęła w końcu, wysuwając dolną wargę w przód, co sprawiło, ze wyglądała jak karp.
-Miło się gadało- puścił jej perskie oko.- Miłego wieczoru! -zaśmiał sie cicho, idąc w stronę wyjścia.
*Niech walijski por sprawi, że zabraknie ci ciepłej wody!