poniedziałek, 24 września 2012

"Felerny plan..."

         Wstałam, gdzieś około godziny 5.00 i za nic w świecie nie mogłam zasnąć. Stwierdziłam, że nie będę się torturować. Jak co roku w Hogwarcie pierwszą moją czynnością był prysznic. Gdy tylko wzięłam orzeźwiającą kąpiel, ubrałam czarną szatę i umyłam zęby, wyszłam z łazienki. 
         Moje dormitorium było ogromne... Dlaczego moje ?? Mam własne dormitorium ,bo jestem prefektem i poprosiłam profesora Dumbledore'a o prywatny pokój. Lubię ciszę i spokój, choć nawet w prywatnym "mieszkanku" nie mam go za dużo. To u mnie odbywają się schadzki. Tu oczywiście mam namyśli Rona, Harry'ego i Hermionę. Kiedyś wpadali tu jeszcze moi kochani bliźniacy, ale cóż rozkręcają swój biznes. Tęsknie za nimi, Hogwart już nie jest taki sam, ale mam jeszcze moją Trójcę Jedyną. George cały czas przesyła mi te swoje śmieszno romantyczne listy. To słodkie, ale dla mnie za słodkie, przecież wie, że tego nie lubię. Za to jest jeszcze Fred, czasem wysyłam mu listy George'a wtedy to mamy ubaw. Hmmmm...wspomnienia. Spojrzałam na zegarek, patrze a tu za dziesięć 7 ! Szybko pobiegłam na śniadanie. Gdy tylko usiadłam przy stole, Hermiona obrzuciła mnie swoim spojrzeniem nr.1899 pt. "Jak mogłaś się znowu spóźnić na śniadanie w pierwszy dzień, cała tyy.." Przecież spóźnienie na śniadanie nie grozi Azkabanem, ludzie zmiłujcie się nade mną ! Chłopcy oczywiście nawet nie zauważyli braku mojej nieobecności . Gdy jadłam szybko grzankę z dżemem podeszła do nas McGonagall i rozdała plany zajęć. Gdy tylko spojrzałam na swój wyplułam sok dyniowy, który właśnie popijałam 
    - Na brodę Merlina to chyba jakieś kpiny ?!- krzyknęłam 
    - Kpiny kpinami Kate, ale opluwać sokiem to mnie nie musiałaś- powiedział posępnie Harry. Do tej pory nie pogodził się ze śmiercią swojego ojca chrzestnego.Ja zresztą też, tylko nie okazywałam tego, robiłam dobrą minę do złej gry. Mimo wszystko bardzo kochałam swojego tatę. Miałam dosyć ludzi, którzy mówili, jak to mi współczują. Tylko Harry mnie rozumiał, razem się wspieraliśmy. 
    -Jou tom mouyslea zesz toms flurenyty plyunes - powiedział Ron z ustami pełnym jabłecznika
    - Ron ile razy mam Ci mówić, żebyś nie mówił z pełnymi ustami ? - skarciła go Hermiona
   - Jou tmkol mouyeil zesz toms flurenyty plyunes - powtórzył niezrozumiale
   - Co ?! - krzyknęliśmy całą trójką lekko poirytowani 
   - NA TŁUSTE SNAPE'OWSKIE WŁOSY! TEN PLAN JEST FELERNY! - krzyknął na cały głos. Nagle w Wielkiej Sali zrobiło się cicho. Wszyscy to słyszeli. Aż tu nagle razem z Harry'm ryknęliśmy śmiechem, nie mogliśmy się opanować, przecież Snape siedział przy stole Ślizgonów, na pewno to słyszał. Cała roześmiana obróciłam się i spojrzałam na niego. Był cały czerwony,  rzucił na nas ostatnie spojrzenie "Doigracie się później" i prawie biegiem wybiegł z sali.
    - Black, Potter, Weasley SZLABAN! -krzyknął mi lodowaty głos profesora Quirrella koło ucha.
    - Cóż Ron teraz nie tylko cały plan jest felerny, ale i tydzień- powiedziałam, po czym całą czwórką zaczęliśmy się śmiać. W prawdzie nie było mi do śmiechu: 2 lekcje OPCM z Quirrellem i Ślizgonami, Potem 2 lekcje Eliksirów z tym Slowem, czy Slongiem, Transmutacja i 2 lekcje Historii Magii. Cóż trzeba przetrwać, ale za to jestem w domu.

----------------------------------------------------------------------------------------
 Przepraszam bardzo za tą pomyłkę ze Snape'm. Więc skoro Snape nie uczy to w moim opowiadaniu, jeśli tylko mogę Quirrell pełni taką rolę Snape'a. Ten sam surowy i wgl. Jeszcze raz przepraszam

4 komentarze:

  1. Dobre :) Miszczu :) Uśmiałam się :) Dajesz dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna notka! ^^ Super sie czytało ;3
    Tylko co właściwie oznacza brak nieobecności?^^"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o fragment :"Chłopcy oczywiście nawet nie zauważyli braku mojej nieobecności." To chodzi o to ,że nawet nie zauważyli, że tak długo nie byłam obecna na śniadaniu, że moje przyjście wgl. nie było zauważone.:D

      Usuń
    2. Rozumiem, ale brak czegoś, co jest zanegowane, oznacza obecność.
      To tak jakbyś miała, np, brak nietaktowności. Czyli, jest brak nietaktu. Brak nietaktu=takt. Czyż nie?
      Albo brak niedostatku=dostatek. Brak niezgrabności=zgrabność ^^"
      Nie chce się, czepiać, nie nie! Po prostu mi się rzuciło to w oczy i się zastanawiałam. <:

      Usuń